Za zgromadzone na rachunkach środki tylko dziewięć banków, na ponad 30 przez nas przeanalizowanych, płaci więcej niż 1 proc. odsetek. Co więcej, część z nich dopiero po spełnieniu określonych warunków. Na przykład w BGŻ w ramach promocji oprocentowanie konta wynosi 4 proc., ale tylko do końca miesiąca. Z kolei w Polbanku podstawowy ROR jest nieoprocentowany, ale można ustawić automatyczną dyspozycję, dzięki której nadwyżka środków trafia na konto oszczędnościowe przynoszące 4,25 proc. W Meritum Banku możemy dostać 5,5 proc., ale dopiero jeśli saldo przekroczy 10 tys. zł. W Alior Banku oprocentowanie ROR-u to 0,1 proc., ale klienci mają możliwość założenia dla połowy środków lokaty overnight z oprocentowaniem 5 proc. W Inteligo oprocentowanie rośnie wraz z wysokością salda, by osiągnąć 1,2 proc., ale dopiero po wpłaceniu 50 tys. zł.
Bankiem, w którym nazwa Rachunek Oszczędnościowo Rozliczeniowy jest uzasadniona, bo faktycznie pozwala oszczędzać, jest BOŚ. Na Koncie Wyjątkowym oprocentowanie waha się od 4 do 8 proc. w zależności od salda. Z kolei w Eurobanku na koncie online możemy liczyć na 3,5 proc., a w Toyota Banku na 2,25 proc.
I na tym lista ROR-ów powinna się skończyć. Reszta to RR, czyli rachunki rozliczeniowe. W pozostałych bankach oprocentowanie jest bowiem bliskie zeru. Czasami jest to zero absolutne, jak na przykład w Millennium, Pocztowym, ING czy mBanku. Wbrew pozorom trzeba te banki pochwalić, może nie za wysokość stawki, ale za uczciwe postawienie sprawy. Inaczej będzie z tymi instytucjami, gdzie oprocentowanie rachunku wynosi 0,1 proc. (Allianz, BPS, DB Nord, Invest Bank, PKO BP, Volkswagen Bank direct) czy nawet 0,01 proc. (BPH, Kredyt Bank, Nordea, Pekao). Po co takie oprocentowanie rachunku? Żeby ładnie wyglądało? Żeby klient miał wrażenie, że jednak konto jest oprocentowane? To ewidentnie mydlenie oczu. Wystarczy samemu policzyć. Jeśli przez miesiąc będziemy na koncie z oprocentowaniem 0,01 proc. trzymali 2 tys. zł, to po zaokrągleniu do góry naliczone odsetki wyniosą… dwa grosze. Jeśli widzimy konto z takim oprocentowaniem, to po prostu powinniśmy ignorować te jedynki, umieszczone gdzieś po przecinku. Nie mają one dla nas większego znaczenia.
Są jednak banki, które wykazują się jeszcze większym poczuciem humoru. Środki na CitiKoncie w CitiBanku nie są oprocentowane, chyba że saldo przekroczy 50 tys. zł, wtedy bank zapłaci nam w skali roku 0,05 proc. Niewiele lepiej jest w Getin Banku na Koncie Uniwersalnym. Tu oprocentowanie dla kwot poniżej 2 tys. zł wynosi zero, potem rośnie do 0,25 proc., a po przekroczeniu 100 tys. zł do 0,5 proc.
Nie ma się jednak co łudzić, że banki podniosą oprocentowanie rachunków. W większości instytucji zostanie ono na poziomie bliskim zeru. Klienci muszą się do tego przyzwyczaić i dostosować. A można to zrobić zakładając oprócz podstawowego rachunku konto oszczędnościowe, które będzie już dużo wyżej oprocentowane. W aktualnej ofercie banków rolę prawdziwego ROR-u pełni więc tandem: rachunek bankowy i konto oszczędnościowe.