10 proc. w skali roku! – wabią reklamy lokat progresywnych. Tyle tylko, że taka stawka oprocentowania obowiązuje wyłącznie w ostatnim miesiącu oszczędzania, zaś efektywne zyski z lokat progresywnych są w rzeczywistości niższe, niż z tradycyjnych depozytów. Dlaczego?
Lokaty progresywne to depozyty w których oprocentowanie rośnie – najczęściej co miesiąc. Banki, reklamując produkt, kuszą wysokimi odsetkami. Drobniejszym drukiem podają informację, że tak wysokie oprocentowanie obowiązuje w ostatnim okresie lokaty.
Średnie oprocentowanie w skali roku nie jest eksponowane – okazuje się bowiem, że jest ono niższe od tradycyjnych lokat. Np. w tej chwili lokaty progresywne są oprocentowane – średnio – 4,48 proc. w skali roku. Oprocentowanie lokat rocznych to 5,2 proc.
Banki płacą mniej, bo klient zakładający lokatę progresywną ma łatwiejszy dostęp do swoich pieniędzy. Wcześniejsze wycofanie depozytu pozwala zachować pełny zysk już wypracowany, gdyż banki wypłacają odsetki co miesiąc. Lokaty progresywne są więc swego rodzaju ogniwem pośrednim między tradycyjnymi lokatami a kontami oszczędnościowymi. Warto pamiętać, że w pierwszych miesiącach odsetki bywają bardzo niskie – zwykle w okolicach 3 proc.
Najwyższy zysk na lokatach progresywnych daje klientom Toyota Bank
: roczny depozyt przynosi 5,8 proc. zysku, zaś półroczny 5,75 proc. w skali roku. Na kolejnym miejscu pod względem zyskowności znajduje się roczna lokata dynamiczna Polbanku – można na niej zarobić 5,5 proc. Warto podkreślić, że lokaty progresywne Inteligo czy Santander Consumer Banku, kuszące 10 i 12 proc. odsetkami w ostatnim okresie rozliczeniowym oszczędzania, wypadają – po uwzględnieniu średniego rocznego oprocentowania, a więc rzeczywistych zysków – znacznie skromniej, zajmując miejsca poza podium.
Żadna z lokat dynamicznych nie daje zysku powyżej 6 proc. w skali roku, czyli takiego jak tradycyjne depozyty. Oprocentowanie na poziomie co najmniej 5 proc. zapewnia 14 lokat.
