Aion Bank, który niebawem ruszy w Polsce, chce połączyć dwa światy, czyli tradycyjną bankowość objętą gwarancjami z wysokim poziomem cyfrowego zaawansowania i brakiem oddziałów. W zamian za stałą miesięczną opłatę będzie świadczyć szeroki wachlarz usług bez limitu.
Rośnie koncentracja w polskim sektorze bankowym. Od lat ubywa działających w nim podmiotów, które są przejmowane przez duże instytucje. Z drugiej strony o różnorodność oferty dbają fintechy, czyli niebędące bankami instytucje, których przewagą konkurencyjną są nowoczesne technologie.
Gdzieś pomiędzy oboma światami sytuuje się Aion Bank. To stworzony w marcu 2020 r. przez Wojciecha Sobieraja nowy gracz na europejskim rynku finansowym. Jego głównym udziałowcem jest fundusz private equity Warburg Pincus.
Choć siedziba Aion Banku mieści się w Brukseli, większość jego pracowników stanowią Polacy. Niebawem zadebiutuje on w naszym kraju, gdzie ma być dostępny dla klientów indywidualnych oraz przedsiębiorców. Polskim oddziałem kieruje Karol Sadaj, który wcześniej nad Wisłą odpowiadał za rozwój Revoluta.
Aion Bank pozycjonuje się jako cyfrowa instytucja (bez tradycyjnych oddziałów), która będzie świadczyć usługi w modelu subskrypcyjnym. Jednak nie jest to wcale nowość na naszym rynku.